Tekst

Zamiłowanie do piłki nożnej wyniesione jeszcze z betonowych boisk, a jej świat spisany ręką kibica.

wtorek, 1 grudnia 2015

#8 Jürgen Klopp - The Normal One




"Kloppo" - Serce i miłość do futbolu rodzą prawdziwe sukcesy

Gdy Twoją pracą jest to co kochasz, to śmiało możesz powiedzieć, że wygrałeś życie. Żyjemy w takich czasach, w których praca nie dają nam radości, a ludzie potrafią minąć się ze swoim powołaniem. Są jednak tacy, którym się w życiu na tyle poszczęściło, że są wprost stworzeni do swojej pracy i dodatkowo kochają ją ponad wszystko. Jedną z takich osób jest Niemiec ze Stuttgartu Jürgen Klopp, ojciec sukcesu Borussii Dortmund i nowy opiekun The Reds na Anfield. Były piłkarz z terenów nieistniejącej już Republiki Federalnej Niemiec zna swój zawód od podszewki. Wie czego oczekiwać od swoich zawodników, ponieważ nie kazałby robić im czegoś, czego sam nie oczekiwałby od siebie, a od siebie samego wymaga wiele i stać go na prawdę na wszystko. Na jego bardzo charakterystyczną wizytówkę trenerską składa się klika bardzo ważnych czynników: przede wszystkim kocha to co robi. Kocha ten sport od jego najmniejszych detali, po jego najistotniejsze elementy. Po drugie, walczy tak samo mocno zza linii bocznej, jak jego zawodnicy na płycie boiska. Jest niezwykle energiczny, a serce jakie wkłada w swoją pracę odbija się echem wśród kibiców, którzy nie raz byli świadkiem jego awantur z sędziami i rywalami. W całym tym jego szaleństwie fani tylko czekają na to w swojej euforii Klopp wbiegnie na boisko, aby razem ze swoimi zawodnikami świętować kolejne zwycięstwo. Po trzecie jego szczerość spowodowała, iż wśród zawodników uchodzi niemalże za przyjaciela, który wyściska Cię kiedy zagrasz świetny mecz, jak i podniesie Cię na duchu nawet wtedy gdy go całkowicie spaprzesz. Więź jaką potrafi stworzyć ze swoimi podopiecznymi wyewoluowała do tego stopnia, że swojego czasu piłkarze Borussii Dortmund nadali mu przydomek "Kloppo" za sprawą jego świetnej komunikacji w szatni jak i poza nią. Po czwarte, Jürgen Klopp każe mówić o sobie jak o zwykłym facecie, żadnym magiku czy półbogu piłki nożnej, a to dodatkowo ociepla jego wizerunek wśród piłkarzy, prasy jak i kibiców. Gdy na pierwszej konferencji prasowej w Liverpoolu jeden z dziennikarzy zapytał się jak go od tej pory nazywać, Klopp z uśmiechem odpowiedział: "The Normal One". Definitywnie jest jednym z tych menadżerów mających świetny posłuch w zespole, a z wdzięczności za wysiłki swoich zawodników potrafi w ich obronie rozpętać piekło, jak i razem z nimi wskoczyć w największy ogień.
  
Jego mariaż z futbolem rozpoczął się gdy w 1983 roku jako junior wszedł do składu SV Glatten. Na przestrzeni lat 1983-1990 jego kariera piłkarska przetoczyła się przez kluby takie jak TuS Ergenzingen, FC Pforzheim, Eintracht Frankfurt, Viktoria Sindlingen, Rot - Weiss Frankurt i FSV Mainz 05. W tym ostatnim klubie osiadł dopiero na dłużej, a konkretnie na 18 lat. Grając w Mainz miał możliwość gry praktycznie w każdym sektorze boiska, nie licząc linii bramkowej. Na przestrzeni tego czasu grał jako napastnik, pomocnik i obrońca, mając możliwość poznania smaku i zapachu murawy na całej jej długości i szerokości. W ogólnym rozrachunku w historii rozgrywek w FSV Mainz rozegrał 352 spotkania i zdobył 52 bramki, a ostatni mecz rozegrał 25 lutego 2001 roku po to aby... zostać trenerem drużyny, w której kilka dni wcześniej grał. W przeciągu czterech lat budującej kariery trenerskiej wprowadził ekipę z Mainz do Bundesligi i utrzymał w niej zespół przez trzy lata, a przez dwa sezony jego podopieczni kończyli rozgrywki na 11 miejscu. Jednak po trzecim roku ligowych zmagań klub został strącony do II Bundesligi plasując się na 16 miejscu w tabeli. Klopp nie uciekł jednak od odpowiedzialności, gdy zespół spadał do niższej klasy rozgrywek i postanowił pozostać na ławce trenerskiej w Mainz jeszcze na jeden sezon. W tym jednak momencie zaczyna się drugi etap kariery trenerskiej Jürgena Kloppa, obfity w znacznie większe sukcesy, gdy w 2008 roku podpisał kontrakt z Borussią Dortmund. Jednakże stan w jakim Klopp przejął ekipę z Dortmundu daleko odbiegał od tego, jaki był znany w latach dziewięćdziesiątych. Klub przypominał wysłużonego, lecz niegdyś pięknego Volkswagena, którego karoseria była pełna wgnieceń i korozji świadczącej o mocnym zaniedbaniu ze strony swoich poprzednich właścicieli. Forma zespołu od dłuższego czasu pikowała w dół, a Klopp mimo wszystko podjął się szalonego zadania, aby odbudować siłę i potęgę dawnego Dortmundu. Zapewne nie tylko ja pamiętam niemiecki finał Ligi Mistrzów, gdy na Wembley w 2013 roku Borussia stanęła naprzeciw Bayernowi Monachium. Mecz ten był wierzchołkiem góry, na którą Klopp wchodził przez pierwsze pięć lat swojej pracy w Dortmundzie, a aby stanąć pod jej szczytem musiał przebyć niełatwą drogę. Rozpoczęcie "Projektu Borussia Dortmund" wiązało się głównie z mozolną przebudową zespołu i pomału aplikowaniem unikalnego "heavy metalowego" pierwiastka gry. Filary swojego sukcesu Klopp budował również z pomocą polskich piłkarzy, opierając prawe skrzydło na współpracy Piszczek-Błaszczykowski, a na szpicy osadzając Roberta Lewandowskiego. Jako niezwykle charyzmatyczny mówca i konsekwentny motywator wstrzyknął wysoki pressing w taktykę swojej drużyny, włączył piąty bieg i podpalił serca swoich podopiecznych. Trzy pierwsze lata wystarczyły mu na to, aby wygrać Bundesligę i zdetronizować Bayern, a dodatkowo w następnym sezonie z BVB zdołał obronić tytuł i zdobyć Puchar Niemiec. Gdy w Lidze Mistrzów między innymi z pomocą Roberta Lewandowskiego, sensacyjnie z rozgrywek pozbyli się Realu Madryt, to w końcowej fazie sezonu 2012/2013 Jürgen Klopp stanął na ostatniej prostej mając na wyciągnięcie ręki sam szczyt - tytuł zwycięzcy Ligi Mistrzów. Mecz ten jednak nie poszedł po myśli Dortmundczyków, którzy ulegli na Wembley ekipie z Monachium 1:2. Bayern z resztą osłabił Borussię, jeszcze przed finałem potwierdzając transfer "cudownego dziecka niemieckiej pki" i wychowanka z Dortmundu Mario Götzego. Podobny zabieg Bawarczycy zrobili sezon później, gdy Robert Lewandowski zmienił barwy klubowe, również przenosząc się do Monachium. Polityka transferowa Bayernu nie zmienia się od wielu lat, cały czas podkupują najlepszych zawodników od swoich ligowych rywali, automatycznie ułatwiając sobie drogę do zdobycia mistrzostwa kraju, w przypadku finału na Wembley, tytułu Ligi Mistrzów. Jeżeli Borussia radziła w miarę przyzwoicie po odejściu Götzego w ciągu dwóch kolejnych lat, to po utracie Lewandowskiego drużyna straciła impet z jakim rozrywała szyki obronne przeciwników. Transfer Ciro Immobile okazał się niewypałem, a na nieszczęście przez szatnie przetaczała się fala nawracających kontuzji, które na całe tygodnie eliminowały podstawowych graczy ze składu. W sezonie 2013/2014 Jürgen Klopp zmierzył się z widmem całkowitej porażki, gdy w rundzie jesiennej Bundesligi klub zajmował niemalże ostatnie miejsce w tabeli. Potrafił jednak na tyle dźwignąć swój zespół, aby uniknąć spadku, jak i zapewnić Borussii udział w  rozgrywkach Ligii Europy. Po tym feralnym sezonie Jürgen Klopp zdecydował się zakończyć swoją fantastyczną przygodę z Borussią Dortmund, by udać się na zasłużony urlop i odpocząć od problemów wielkiego świata. Gdy żegnał się z kibicami na Signal Iduna Park nie odchodził jako przegrany, lecz wprost przeciwnie, w moim odczuciu odchodził jako wygrany, który zrealizował swój cel z jakim tu przybył - odbudował siłę i prestiż BVB. Jego pracę w Borussii można podsumować w krótkiej anegdocie: zastał Dortmund niczym fan motoryzacji, dawno zapomniany klasyk stojący od lat w zakurzonym garażu. Rozklekotane i zaniedbane auto będące tylko cieniem z czasów swojej dawnej świetności, Klopp wziął w swoje ręce i przerobił na własną modłę. Po latach ciężkiej pracy, gdy po raz ostatni wyciągnął kluczyki ze stacyjki, to dobrze wie, że zostawił po sobie auto, w które włożył całe swoje serce, a odnowione i odświeżone jest gotowe do kolejnego startu po najwyższe cele i trofea. Teraz tylko jest potrzebny nowy kierowca, który będzie potrafił go poprowadzić. Obecna sytuacja w tabeli Bundesligi wskazuje na to, że Dortmund już go znalazł. Historia lubi się powtarzać, bo ponownie jest nim były trener z FSV Mainz - Thomas Tuchel.

Po kilku miesiącach urlopu Klopp był gotowy, aby znowu wskoczyć w dresy i powrócić do świata piłki nożnej. Na brak ofert nie mógł narzekać, nawet Opel w swojej reklamie, zabawnie choć mało subtelnie, umieścił domniemanych przyszłych pracodawców. Wymieniani byli włodarze z Manchesteru, Milanu a nawet z Madrytu, którzy Jürgena Kloppa przywitaliby z pocałowaniem ręki. Jednakże ze wszystkich dostępnych ofert postanowił wybrać tą, która będzie dla niego największym wyzwaniem, podobnym zresztą z jakim mierzył się podczas pracy w Dortmundzie. Ponownie obrał sobie za cel przywrócenie blasku drużynie z wyjątkową historią, charakterem i stadionem wypełnionym tym cudownym pierwiastkiem będącym dla Kloppa niczym narkotyk. Europa zazdrości, a Liverpool się cieszy, bo w swojej szatni mają jednego z najlepszych trenerów jaki aktualnie chodzi po globie. Los uśmiechnął się do The Reds, rewanżując się po dziesięciokroć po przegranym rajdzie o mistrzostwo Anglii w sezonie 2012/2013, albowiem podarował im trenera, który ma wszelkie predyspozycje do tego, aby po wielu latach wyprowadzić Liverpool na szczyt Premier Leauge. Poniżej kompilacja najlepszych zachowań Jürgena Kloppa podczas jego kariery menadżerskiej w Bundeslidze, autorstwa jednego z użytkowników You Tube.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz