Tekst

Zamiłowanie do piłki nożnej wyniesione jeszcze z betonowych boisk, a jej świat spisany ręką kibica.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

#10 Roberto Carlos - Brazylijski pocisk atomowy



Carlos - nowa generacja skrzydłowego obrońcy


Jeden z podstawowej jedenastki Galaktycznego Realu. Jeden z wielkiego składu Canarinhos podbijającego ówczesny świat. Jeden z najlepszych bocznych obrońców jaki kiedykolwiek biegał po boisku. Nie sądzę, aby istniał fan piłki nożnej, który nigdy nie słyszałby o Roberto Carlosie. Siła jego atomowego strzału przeszła już do legendy, a bramki jakie zdobywał są niemalże nie do powtórzenia. Dla bramkarzy nie miał żadnej litości, podobnie jak i dla reszty swoich rywali na boisku. Gdy popatrzyło się na jego grę, to można było odnieść wrażenie, że gdzieś w lewej nodze ukryty miał reaktor atomowy nadający piłce niesamowitego pędu. Był niebywale szybki, zwinny i potrafił w ekspresowym tempie znaleźć się pod polem karnym rywala, by na koniec huknąć jak z armaty. Mogę się założyć, że nie jestem jedyną osobą, która grając na szkolnych boiskach próbowała choć w połowie uderzyć tak jak on. Mocno i z fałsza, wprowadzając piłkę w nienaturalną rotację i posłać ją niczym kometę prosto w okienko. Mnie się tak sztuka niestety nigdy nie udała, a wam ?

Jak wielu Brazylijczyków swoją karierę zaczynał w miejscowych niszowych klubach, w jego przypadku był Uniao Sao Jao w 1990 roku. Następnie przeniósł się do Palmeiras w którym dwukrotnie w 93 i 94 roku sięgał po Mistrzostwo Brazylii. Lokalne sukcesy w kraju nie obeszły się również bez echa w Europie, gdy to Inter Mediolan zainteresował się młodym Brazylijczykiem. Carlos przeprowadzając się do Mediolanu rozpoczął swoją karierę piłkarską na Starym Kontynencie, która mimo słabych wyników nowego pracodawcy, dla niego była całkiem udana. Inter mimo tego, że zawodził, to w swoim składzie miał 22 letniego obrońcę, który po rozegraniu 30 spotkań w barwach Nerrazurrich strzelił aż 6 bramek. Trzeba pamiętać, że na tamte czasy futbol znacznie różnił się od tego jaki teraz oglądamy, więc mając na uwadze rolę defensora jaką miał odgrywać, było to na prawdę imponujący wynik. Przy końcówce sezonu 95/96 na horyzoncie pojawił się nowy gracz, który uważnie przyglądał się Brazylijczykowi i jego sukcesom na boisku. W zmianie pracodawcy znacząco dopomógł ówczesny trener Interu Roy Hodgson, który upragnął sobie przesunąć Carlosa na środek pola. Samemu zainteresowanemu ten pomysł zupełnie nie odpowiadał, gdyż świetnie czuł się na skrzydle i tam mógł pokazywać pełną gamę swoich umiejętności. Jedna z najgorszych decyzji transferowych była warta dla Interu 18 mln USD z dożywotnim pożałowaniem podjętej decyzji, gdyż zupełnie nieświadomi wartości piłkarza jakiego się pozbywali, oddali przyszłą legendę futbolu w ręce Realu Madryt. Roberto Carlos w wieku 23 lat rozpoczął największą piłkarską przygodę w swoim życiu, albowiem po przybyciu do stolicy Hiszpanii jego kariera nabrała pędu niczym piłki, które sam posyłał do siatki z odległości 30 metrów. Momentalnie przystosował się do stylu gry jaki obowiązywał w Primera Division i w sezonie 96/97 wspomógł zespół w drodze po Mistrzostwo Hiszpanii, a rok później mógł zatriumfować jako współtwórca sukcesu Realu w Pucharze Europy i wznieść razem z nowymi kolegami najważniejsze klubowe trofeum. Po fantastycznym starcie z nowym klubem Roberto Carlos rozwijał się dalej mając możliwość brania udziału w kolejnych sukcesach Realu, dzielenia szatni oraz współpracy z największymi talentami piłki nożnej. Zidane, Figo czy Ronaldo to tylko kilka z najgłośniejszych nazwisk z którymi dane mu było współtworzyć erę Galacticos. Równolegle z klubowymi sukcesami święcił triumfy z Reprezentacją Brazylii dwukrotnie wygrywając Copa America i sięgając po tytuł Mistrza Świata na mundialu w Korei i Japonii 2002 roku. Przez wszystkie lata gry w ekipach Los Blancos i Canarinhos stał się ich filarem, a jego rajdy lewym skrzydłem były wprost nieocenione, gdy bezlitośnie bombardował bramkarzy rywali, a jego rzuty wolne przeczyły jakimkolwiek prawom fizyki. Mimo przemijającego czasu i upływu lat Roberto nie tracił prawie nic ze swojej motoryki i kondycji, cały czas będąc jednym z najszybszych zawodników Królewskich, a jego końskie zdrowie pozwalało mu możliwie jak najdalej omijać wszelkiego rodzaju kontuzje i urazy. Wszystko to zmieniło się w 2007 roku, gdy zaczął przechodzić przez pasmo nawracających kontuzji eleminujących go z gry na znacznie dłużej niby się tego spodziewał. Mimo problemów zdrowotnych z jakimi się borykał, to wiele razy zaznaczał, że dalej chce grać dla Realu nawet aż do piłkarskiej emerytury. Włodarze z Santiago Bernabeu nie dali mu jednak takiej szansy zmuszając Roberto do szukania alternatywy, którą ostatecznie znalazł w klubie ze Stambułu - Fenerbache. I tak po 11 latach fantastycznej gry z 68 bramkami na koncie jako czterokrotny Mistrz Hiszpanii, trzykrotny zdobywca Pucharu Europy jak i Superpucharu Hiszpanii, dwukrotny zdobywca Pucharu Interkontynalnego i Copa America, jednokrotny triumfator w Superpacharze Europy i Mistrz Świata 2002 roku został od po prostu odsunięty od gry i podziękowano mu za współpracę. Real jeszcze kilkukrotnie pokazywał brak klasy nie potrafiąc, bądź nie chcąc godnie pożegnać swoich najlepszych piłkarzy, a Roberto Carlos nie jest tu niestety pierwszym, ani ostatnim tego przykładem.

W wieku 34 lat podpisał dwuletni kontrakt z tureckim Fenerbache z którym w sezonie 2007/2008 dotarł do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Po ponad półtora roku lepszej, czasami gorszej gry postanowił opuścić Europę na rzecz swojej ojczyzny Brazylii. Zawitał do tego samego klubu co jego kolega z przedostatniej drużyny Ronaldo, a obojgu było było im dane ponownie zagrać tym razem w barwach Corinthians. Tam grali wspólnie tylko przez jeden sezon, ponieważ po odpadnięciu klubu we wczesnej fazie rozgrywek Copa Libertadores, kibice obarczali winą za porażkę właśnie Roberto Carlosa. Dostając liczne wiadomości z pogróżkami od fanatycznych kibiców, mając na uwadze bezpieczeństwo swoje jak i swoich bliskich postanowił w trybie natychmiastowym zakończyć współpracę z brazylijskim klubem i przenieść się do Dagestanu wchodzącego w skład terytorialny Federacji Rosyjskiej. Anży Machaczkała pozwoliła mu na zwieńczenie dotychczasowej kariery piłkarskiej i przekwalifikowanie się na zawód asystenta trenera pod okiem Guusa Hiddinka. Po przygodzie w Machaczkale, w 2013 roku już jako trener objął stanowisko w tureckim Sivassporze, a potem w Akhisarze Beledeyisporze. W 2015 roku znowu zrobiło się o nim nieco głośniej gdy potwierdzono, że będzie występował jako grający trener w indyjskim Delhi Dynamos w ramach rozgrywek Indyjskiej Superligi. Warto też wspomnieć, że w ramach tych samych rozgrywek można będzie zobaczyć piłkarzy takich Luis Garcia, Robert Pires, czy David Trezeguet, a nawet Alessandro Del Piero.

Roberto Carlos był bezapelacyjnie piłkarzem światowej klasy, legendą której Real Madryt nie zapisał w swojej księdze tak jak powinien był to zrobić. Z uwagi na jego osiągnięcia i zaangażowanie jakie wkładał w grę dla Królewskich powinien do emerytury pozostać w klubie w zadośćuczynieniu za piękne lata gry. Carlos przełamał schemat odnośnie bocznych obrońców udowadniając, że filigranowy zawodnik też może być bardzo skuteczny na skrzydle w ataku jak i obronie. Co raz to pokazywał również wielkie serce do gry, a jeszcze większą siłę w lewej nodze, którą maltretował bramkarzy muszących bronić jego piekielnie mocne strzały. Przypomnijcie sobie obraz legendarnego Brazylijczyka oglądając poniższe zestawienie jego atomowych uderzeń z serwisu You Tube.


 

2 komentarze: